50 km w 12 godzin to już kolejne wyzwanie rzucane przez kadrę Hufca ZHP Jaktorów swoim harcerzom oraz innym zainteresowanym. Wcześniej należy przypomnieć, że w maju ubiegłego roku przyszło nam się zmierzyć z wyzwaniem 100 km w 24 godziny. Wtedy tylko jednemu śmiałkowi udało się tego dokonać, ale byli i tacy, którzy pokonali 90 i 75 kilometrów. W czasie tegorocznej zimowej edycji wzięło udział 41 uczestników, zaś 9 śmiałkom udało się osiągnąć szczyt. Trzeba również odnotować, że czwórka maszerujących pokonała granicę 40 km, zaś 13 osób skutecznie zaatakowało dystans 30 km.
I tak jak mówi druh Marcin Arciszewski „forma marszu jest dość uniwersalna i to jest w niej dobre. Może w niej wziąć udział wytrenowany biegacz i niedzielny spacerowicz. Nie ma parcia na wynik i czas, ile ktoś przejdzie tyle przejdzie. Organizacyjnie też było w porządku. Wyzwanie męczące ale satysfakcjonujące.”
Wszyscy mogą podjąć takie wyzwanie, żeby sprawdzić siebie, zobaczyć na ile go stać, przełamać swoje ograniczenia i słabości, żeby móc na mecie powiedzieć: „Szczęście, że się udało, że nie jest ze mną aż tak źle jak myślałem. Odczuwam głęboką radość, że pokonałem swoje słabości.” (druh Jakut)
Byli i tacy, których na start przyciągnęła chęć spędzenia czasu w dobrym towarzystwie czego nie ukrywała druhna Lila mówiąc: „Ja nie mam duszy sportowca Dla mnie ten marsz to miło spędzony czas w miłym towarzystwie na świeżym powietrzu. Lubię chodzić, taka forma wypoczynku bardzo mi odpowiada.”
W zimowej edycji marszu z racji obostrzeń covidowych i trwających ferii zimowych organizatorzy pozostawili decyzję uczestnictwa w marszu rodzicom harcerzy i tak właśnie wypowiedziała się jedna z mam, zresztą uczestniczka pani Margareta Antczak: „Wyzwanie 50km w 12h to już kolejna tego typu „impreza” organizowane przez Hufiec Jaktorów. Z przyjemnością wzięłam w niej udział. Nie ukrywam, że głównym powodem była chęć odciągnięcia synów od komputerów. Pokonaliśmy w prawdzie tylko 30km, ale był to czas dobrze spędzony. Nie dość że na świeżym powietrzu, nie dość że w ruchu to jeszcze podczas marszu było mnóstwo czasu na rozmowy. Na pewno jeśli będzie okazja znów wyciągnę chłopców i sobie pomaszerujemy. Może kolejnym razem uda się pokonać więcej kilometrów…”.
Niestety wśród maszerujących niewielu było młodych ludzi. Stawili się na starcie i zmierzyli z dystansem nieliczni harcerze z 20 ŚDH z Jaktorowa i z drużyn międzyborowskich co z przykrością zauważa jeden ze starszych instruktorów: „(…)Mam wrażenie, że młodsze pokolenie woli gadżety niż świeże powietrze. Warto było pospacerować, stworzyły się grupy, grupki, czyli integracja, rozmowy, uśmiechy na twarzach mimo zmęczenia. Deklaracje w walce na przyszłe wyczyny, osobiste zmęczenie lekki ból tylnych łapek. Jest satysfakcja ze zmierzenia się z 50 km, szkoda, że procentowo było więcej „siwych” włosów. Ale mamy ciągnące na trasę swoje dzieci też były, co cieszyło twarze wędrujących. Miejmy nadzieję, że z roku na rok będzie więcej chętnych, gdyż organizator dokłada starań w przygotowanie trasy i bazy, w której można nabrać siły, naładować akumulatory, lub zrezygnować z dalszej trasy.”
Trasa rozciągała się na terenie Bud Michałowskich, Podlasia i Lasu Radziejewskiego. Najlepiej nam ją opisze wypowiedź kolejnego uczestnika marszu: „Trasa 50 km, leśnymi ścieżkami, mokradłami, które zweryfikowały buty i umiejętności. Twardymi duktami trochę asfaltem, (…)” Czyli jednym słowem trasa była ciekawa, nie omijała specjalnie naturalnych przeszkód, czasem trzeba było wykazać się harcerskim sprytem i zbudować przeprawę z tego co oferuje nam las. Czekamy z niecierpliwością na maj, kiedy zmierzymy się ze 100 km. Trzeba szykować buty i zacząć porządne treningi aby kolana i stopy wytrzymały. Jest to ogromny wysiłek, a ci którzy pokonali barierę 50 km wiedzą, że każdy kilometr więcej to walka i zmęczenie po nieprzespanej nocy. Ale czego się nie zrobi dla wyczynu:-)
Poprosiłam kilku maszerowiczów aby podzielili się ze mną swoimi odczuciami, część wypowiedzi zostało przytoczonych wcześniej a tu cytuję jeszcze trzy głosy po przejściu 50 km:
pwd. Edyta Kołomijska: Po tym jak nie mogłam wziąć udziału w 100km/24h nie wyobrażałam sobie by nie wziąć udziału w 50-tce. Moim celem było pokonanie 30km, ale z każdym przebytym kilometrem apetyt rósł na każdy następny. Super rozwiązaniem była 10-cio kilometrowa pętla. Po przejściu trzeciej stwierdziłam, że dyszka to nie dużo więc zdecydowałam się na następną, a gdy ją kończyłam to wyszłam z założenia, że ,,jak to ja nie dam rady? To tylko dyszka. I poszłam. To działało bardzo motywująco. Prócz tego była super atmosfera, super zabawa i niesamowici ludzie. To wszystko dopełniło mój ogrom satysfakcji. Wspaniała impreza.
phm. Izabela Wójcik: Wyzwanie 50 km w 12h – udało się! To chyba najważniejsza myśl, która za mną chodzi – udało mi się przejść ten dystans; udało mi się pokonać ostatnie pięć kilometrów, podczas których tak mnie bolały nogi, że myślałam, że się poddam i zrezygnuję; pokonałam swoje słabości, zwątpienie, zebrałam resztki siły i dałam radę! I to jest najważniejsze – i myślę tutaj o każdej osobie, która pokonała swój dystans. O każdym, kto przeszedł więcej, niż myślał, że jest w stanie – nie ważne, czy to było 50, 30 czy 10 km – ważne, że każda z tych osób, każdy z nas przekroczył granicę swoich możliwości. Zrobiliśmy to! Pokonaliśmy swoje słabości, osiągnęliśmy swoje cele i uświadomiliśmy przede wszystkim sobie samym, że jesteśmy w stanie osiągnąć dużo, dużo więcej, niż nam się wydaje. I takie pięknie uskrzydlające poczucie własnej wartości dało mi to wyzwanie – i wiem, że nie tylko mi, co cieszy mnie jeszcze bardziej!
Robert Szkop: Poszedłem od razu z nastawieniem, że zrobię całość – to był mój cel. Pierwsza pętla poszła gładko, druga też, mimo że ją przebiegłem i właśnie po niej zaczął się lekki kryzys. Trzecia pętla była dla mnie najcięższa, czwartą i piątą zrobiłem już z myślą, że zostało niewiele i skoro mam już tyle za sobą, to trzeba dopiąć to do końca. Ogólnie było ciężko, ale dałem radę i jestem z siebie dumny, a radość po zakończeniu ostatniej pętli była ogromna! Gratuluję i dziękuję wszystkim, którzy też to przeszli. Pora szykować się na setkę!
Tekst: pwd. Katarzyna Czerwińska
Foto: pwd. Marcin Gmurek